W Polsce od kilku dekad można zauważyć niepokojącą tendencję – związek małżeński coraz częściej traktowany jest jak towar przechodni. Najpierw huczne wesele, a potem sprawa rozwodowa i szukanie szczęścia na nowo.

W zastraszającym tempie rośnie liczba unieważnianych polskich  małżeństw. Podczas gdy w 1960 roku współczynnik rozwodów wynosił w naszym kraju 0,5 %, do 2010 wzrósł aż do 1,6 %. W zeszłym roku odnotowano blisko ponad 70 tysięcy spraw zakończonych na sądowej wokandzie.

Pod wieloma względami stajemy się coraz bardziej europejscy, ale czy brak trwałości związku z jedną osobą po grobową deskę, to powód do dumy? Co może sprawić, że druga strona wystawi nam za drzwi walizki? Przede wszystkim rozpad pożycia małżeńskiego, zdrada partnera, choroba alkoholowa, ale też niezgodność charakterów.

Z inicjatywą unieważnienia małżeństwa znacznie częściej (75% przypadków) wychodziły kobiety. Przedstawicielki płci pięknej  czują się coraz bardziej wyzwolone, niezależność finansowa sprawia, że w każdej chwili mogą zadecydować o zakończeniu związku. Decyzja o wzięciu ślubu w Polsce jest odwlekana w czasie, jak się jednak okazuje późne związki są dojrzalsze, a co za tym idzie trwalsze.

Może gdyby bardziej powszechna stała się terapia małżeńska, wiele ze związków dałoby się jeszcze uratować? Na pewno do tego typu praktyk nie można nikogo zmusić siłą, jak to mówią do tanga trzeba dwojga, a w małżeństwie potrzebny jest wysiłek i wkład obydwu stron.

UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:

» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.