Oglądając TV często można dojrzeć zjawisko określane z angielskiego product placement. To podstępny fortel, którego zamiarem jest reklamowanie różnorodnych artykułów i usług w sposób ukryty. Chodzi więc o pewien typ kryptoreklamy. Zwyczajne reklamówki telewizyjne czy ogłoszenia w gazetach okazują się dla niektórych sprzedawców za mało efektywne, dlatego też opłacają np. twórców lubianych seriali. Firma ma kapitalną reklamę, a producent ma dodatkowe zarobki.

Reklamować w ten sposób można prawie wszystko, niemniej jednak nieraz wymaga to nieco więcej inwencji. Np. batona wystarczy jedynie pokazać przed kamerą, ale na firankę w oknie przeciętny widz nie będzie zwracać uwagi. Zostańmy przy firankach. Powiedzmy, że mamy żywiołowo się rozwijający sklep z firankami i chcielibyśmy wypromować nasze produkty w jakimś M jak Miłość czy innych Złotopolskich. Zawieramy zatem umowę z producentem telewizyjnym, który zleca dokładny scenariusz do stosownej scenki. Będzie to na przykład rozmowa dwóch pań, w jakiej jedna zachwala nowiutkie firanki, a druga mówi, że dopiero co kupiła je w firmie MDM. Niekiedy product placement jest dobrze wbudowane w akcję, a nawet na pierwszy rzut oka trudno dostrzegalne. Wówczas przekaz działa na widza na zasadzie podświadomości. Czasem jednak producenci wyraźnie przesadzają z czasem rozmów i gloryfikowaniem zalet jakiegoś produktu, a w efekcie scena przypomina wręcz karykaturę. Cóż – reklamy można oglądać nie tylko podczas przerw… na reklamy.

UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:

» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.


Inne artykuły użytkownika