Coraz częściej słyszę od swoich znajomych, że po kilku latach pracy zawodowej wyzbyli się ambicji i marzeń. Jedynym ich celem jest teraz utrzymać swoją prace, zadbać o to, by była jak najmniej wyczerpująca i by szef się nie czepiał. Bo dzięki temu będzie łatwiej odwalić robotę i uciec od niej, gdy tylko zegar wskaże 16.

Przez chwilę sama taka byłam i z przerażeniem zadawałam sobie pytanie, co takiego się stało w ciągu tych dwóch lat, że przestałam mieć pragnienia. Dopiero rozwój osobisty otworzył mi oczy na niektóre sprawy i zorientowałam się, w czym tkwi problem.

Okazało się, że winę ponosi za to brak wiary w siebie, brak zaufania do siebie i swoich pragnień. Tak łatwo jest uwierzyć w życie zgodne z regułami i wymaganiami społecznymi. Nie wychylając się jesteśmy bezpieczni, a jednocześnie zapewniamy sobie przeciętne życie. A marzenia są dla tych, którzy przeciętni nie chcą być.

Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze – m mamy wokół nas całą masę doradców, którym nie udało się nic większego w życiu osiągnąć i którzy próbują „równać nas w dół”. Takie osoby same straciły już marzenia i uznały, że takie zachowanie jest racjonalne. I tą właśnie racjonalność próbują nam tez wbić do głowy (często niestety skutecznie).

Drugim powodem jesteśmy niestety my sami. Tak wiele razy już siebie okłamywaliśmy, mamiliśmy nadziejami i wspaniałymi planami, których nigdy nie zrealizowaliśmy, że przestaliśmy sobie wierzyć. Zawsze tylko wiele mówiliśmy i snuliśmy plany, ale nigdy nie przechodziliśmy do działania. Takim sposobem nauczyliśmy się sami, że marzenia nie mają szans na spełnienie. A wystarczy tylko zadbać, by żadne z marzeń nie zostało bez podjęcia działań, w kierunku jego osiągnięcia.

UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:

» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.