Jak to jest z czytaniem książek?

Z ostatnio opublikowanego raportu Biblioteki Narodowej wieje smutkiem i żałobą, a marsz pogrzebowy roznosi się cichym echem wokół kondycji naszego narodowego czytelnictwa.

Jak się okazało – przy 95% wiarygodności badania, ciężka praca wypytywania i ankietowania wykazała, że w ubiegłym roku z grupy Polaków, którzy przekroczyli magiczną liczbę piętnastu wiosen, do przeczytania przynajmniej jednej książki w ciągu całego roku przyznało się zaledwie 38%. Oczywiście nie jest tak, że z tej grupy „nieodczuwających wstrętu do szorstkiego papieru gęsto pokrytego małymi literkami”, każdy przeczytał tylko jedną książkę – prawdopodobnie tacy są w mniejszości, zaś znaczna część tej grupy może pochwalić się „kontaktami” z liczniejszą grupą książek.

Dlaczego zatem – samo ciśnie się na usta – aż 62% naszych rodaków nie pobrudziło sobie dłoni kurzem, jakim powinny pokryć się nieczytane przecież- jak mówi raport –  książki? W odpowiedzi na to pytanie pomoże nam matematyka.

Jeden rok to dwanaście miesięcy, co z kolei daje nam 365 dni (rok 2008 nie był rokiem przestępnym), co po kolejnym przeliczeniu stanowi 8760 godzin. Załóżmy, że  typowy Polak śpi zalecane w poradnikach zdrowego trybu życia (w tym miejscu konieczna jest dygresja -tylko skąd nasz „statystyczny Polak” wie takie rzeczy, skoro nie czyta także poradników?). Zatem musimy odjąć 2920 godzin przeznaczonych na sen.

Idąc dalej pamięta należy, że nasz przedmiot analizy zapewne pracuje (tak, tak – wiemy dobrze, że bezrobocie znowu oscyluje w okolicach 10%, ale załóżmy, na potrzeby tej wyliczanki, że bezrobotni należą do grupy czytających książki), zatem odejmujemy znowu 2000 godzin (liczba ta jest celowo zawyżona, nie uwzględniamy bowiem dni ustawowo wolnych od pracy, korzystania z urlopów wszelkiej maści i dodatkowo zakładamy idealną kondycję fizyczną badanego delikwenta – czynimy natomiast zadość prawno- pracowniczej regulacji mówiącej o 40-godzinnym tygodniu pracy). Oczywiście, reszta czasu nie należy do tzw. czasu wolnego; należy wszak uwzględnić takie sprawy jak (skąd inąd konieczna) poranna i wieczorna toaleta, dojazdy do pracy i z powrotem, wizyty u teściów, posiłki, czas spędzony z rodziną itp. W sumie daje to nam jakieś 1900 godzin.

A więc podsumowując, do dyspozycji mamy mniej więcej 1900 godzin w ciągu całego roku, jakie możemy określić jednym wspólnym i ukochanym terminem – „czas wolny”.

Mamy „a” teraz potrzeba nam „b”. Przeciętny czytelnik, który nie odbył żadnego kursu szybkiego czytania, uwzględniając rozmiar książki, czcionki i wiek, czyta z szybkością jednej strony na 4 minuty. Zatem aby przeczytać książkę która ma 250 stron – najczęściej spotykany w księgarniach „rozmiar” powieści w ostatnim czasie – potrzebuje on dokładnie 16 godzin. Reasumując; na każdy dzień, według naszych obliczeń wypada około 5 godzin tzw „czasu wolnego”.

Wynika stąd prosty wniosek, że aby w ciagu całego roku przeczytać jedną książkę, nasz „czytelnik” musiałby codziennie z tych 5 godzin czasu wolnego (pamiętajmy, że inaczej wygląda dzień w tygodniu, a inaczej w weekend) na lekturę poświęcić 2,5 minuty – napiszmy to słownie: dwie i pół minuty!

Wracając do pytania z tytułu: „jak to jest…”, że tak niewielu umie poświęcić na lekturę co najmniej dwie i pół minuty dziennie?

O autorze

Ur. 1982 absolwent filozofii na poznańskim uniwerku. Aktualnie pisze doktorat na swojej macierzystej uczelni. Miłośnik literatury, co wpędziło go do pracy w księgarstwie – redaguje stronę księgarni internetowej, gdzie stara się wypełnić swoja życiową misję jaką jest nakłonienie potencjalnych czytelników – choćby i „siłą” – do czytania jego ulubionej literatury, a jako że ma wygórowaną opinię na temat swoich gustów –zamiast o ulubionej lubi mówić o wartościowej – wartej przeczytania – literaturze.

UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:

» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.


Inne artykuły użytkownika