Są wyznawcy (a w zasadzie wyznawczynie) teorii, że to facet powinien zawsze płacić, bo… bo tak! Bo jest facetem i to leży w podstawie budowy jego DNA. Ja jestem zdania, że to mężczyzna robi forsę, a nie forsa mężczyznę, w związku z czym sponsorowanie wszystkiego co się rusza, w żadnym wypadku nie świadczy o byciu prawdziwym facetem. Raczej prawdziwym jeleniem. W zasadzie to pierwsza randka powinna być luźna, bez jakiś umów, żadnej prawnik, online czy w realu nie może ustawiać reguł.

Tak czy inaczej, wielu gości (i kilka moralniejszych dziewczyn) wciąż zastanawia się kto powinien wyłożyć kasę na pierwszym spotkaniu. On? Ona? Każdy za siebie? Nikt za nikogo – romantyczna ucieczka bez płacenia jak Bonnie i Clyde? To ostatnie byłoby najlepszą opcją, bo nic tak nie cementuje nowej znajomości jak wspólne łamanie prawa. Może się jednak zdarzyć że Twoja współrandkowiczka będzie ostoją powagi i rozsądku, i ten pomysł nie do końca chwyci ją za serce.

Co w takiej sytuacji począć? Są dwie uniwersalne prawidłowości, które znajdują zastosowanie w tym przypadku i jeden trik.

Kto zaprasza ten płaci

Oczywista oczywistość. Niezależnie czy to facet, czy kobieta – ta osoba, która inicjuje spotkanie stawia („kto kogo wyciąga, ten płaci za bonga” czy jakoś tak). Jeśli kogoś zapraszam do siebie do mieszkania na herbatę, to nie oczekuję, że przyniesie swoją albo odda mi 30 groszy za torebkę. Tym samym, jeśli kogoś zapraszasz na obiad/kawę/spływ kajakowy, to jest to równoznaczne z tym, że to Ty regulujesz rachunek.

Nieco inaczej ma się sytuacja, gdy propozycja wychodzi od obu stron (na trzy-czte-ry krzyczycie „chodź na sok z marchwi!”). W takim przypadku…

Raz Ty, raz ona

Dość często się zdarza (przynajmniej mnie), że naturalnie rodzi się pomysł „spotkajmy się” i nie jest to na zasadzie, że ktoś kogoś zaprasza. Jeśli nie jesteś znanym blogerem ani Hugh Hefnerem (co za rym!), to konwencja społeczeństwa, w którym żyjemy nakazuje byś Ty -mój drogi czytelniku płci męskiej – zapłacił za pierwszą lemoniadę.

To miły gest pokazujący, że nie jesteś dusigroszem, który ściska banknot, aż się zesra w dłoni, ale też nie sponsorem szukającym utrzymanki (no chyba, że szukasz). To raz. Dwa, że jeśli poczujecie kosmiczną harmonię dusz, nieposkromione przyciąganie ciał lub po prostu gadka będzie się kleić, to naturalnym będzie, że gdy skończy Wam się lemoniada, Twoja współrandkowiczka powie „teraz moja kolej”.

Jeśli tego nie zrobi, to znaczy, że jest zblazowaną laleczką, która będzie od Ciebie w przyszłości oczekiwać, że będziesz ZAWSZE i ZA WSZYSTKO płacił. Przekonanie, że facet jest chodzącą skarbonką, którą rozbija się przy każdej zachciance kobiety, zakorzenione jest bardzo głęboko i zamiana tego wymaga olbrzymiej pracy. Uwierz mi, nie chcesz spotykać się z tego typu dziewczyną. Serio.

Pójdźcie gdzieś, gdzie nie będą Wam potrzebne pieniądze

Trik na który wpadłem jak spłukany licealista, używałem jako spłukany student i stosuję zawsze, gdy temperatura przekracza 12 stopni (niezależnie od zasobności portfela).

Po co spinać się o takie głupoty jak kasa na pierwszy spotkaniu? Gdy jest ciepło, naprawdę nie ma sensu siedzieć w knajpie i gapić się na siebie, jak studenci podczas sesji na pandy. Lepiej pójść do parku/nad rzekę/na skwerek i w miarę aktywnie spędzić ten czas. Poza brakiem dylematu związanego z płaceniem, spacerek wiąże się też innym, bardzo istotnym plusem.

Będąc w ruchu dużo, dużo trudniej o krępującą ciszę. Gdy mija już siódma sekunda od ostatniego wypowiedzianego słowa i czujesz jak panika usztywnia Ci ciało, możesz po prostu spojrzeć w bok i zobaczyć co jest przed Tobą. Otwarte przestrzenie mają to do siebie, że zawsze się w nich coś dzieje i może być to tak samo dobrym tematem do rozmowy, jak wszystko inne.

UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:

» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.