minimalizmOtwieram szafę, na siłę próbuję z niej wyciągnąć jakiś sweterek, okropnie wciśnięty pomiędzy dwa inne. Pociągnęłam mocniej, wszystkie sweterki z impetem wysypały się na podłogę. Na samej górze leżał brązowy – O … nawet nie wiedziałam, że go mam! Musiał gdzieś się schować, ubiorę ten. Z trudem powciskałam swetry z powrotem na swoje miejsce. No tak, a co do tego? Żadne spodnie nie pasują … .

Takich sytuacji można by wyliczać mnóstwo. A wszystko to przez małą skłonność do „chomikowania”.

Pewnego dnia postanowiłam zrobić z tym porządek i nie chodziło tyle o uporządkowanie ubrań co o zmianę swoich przyzwyczajeń.

Kupowanie ubrań bez wiedzy co tak naprawdę jest potrzebne, gromadzenie „tak na wszelki wypadek, a może kiedyś się jeszcze przyda” skutkuje jedynie szafą pełną rzeczy, nie pasujących do siebie. To że „nie ma się co na siebie włożyć” najczęściej nie jest wynikiem braku ubrań, ale ich niedopasowania i paradoksalnie nadmiaru. Dla mnie idealnym rozwiązaniem okazał się minimalizm w szafie, czyli posiadanie tylu ubrań ile jest mi rzeczywiście potrzebne.

Jest kilka korzyści takiego rozwiązania:

  • więcej miejsca w szafie, dlatego ubrania się nie gniotą, łatwiej je ułożyć i utrzymać porządek,
  • łatwiej coś znaleźć,
  • bez problemu można dopasować rzeczy do siebie,
  • nie wydaje się pieniędzy na niepotrzebną odzież, ma się więcej na ubrania lepszej jakości (co jest kolejną oszczędnością zważywszy na fakt, że są one po prostu trwalsze)
  • więcej czasu dla siebie, to nie pomyłka: mniej czasu traci się na sprzątanie, dbanie o ubrania, chodzenie bez celu po sklepach (chyba, że ktoś lubi to, będzie miał więcej czasu właśnie na to 🙂 )
  • dbanie o środowisko naturalne: mniej nieprzemyślanych zakupów = mniej wyrzuconych ubrań = mniej śmieci.

No tak, tak więc dosyć gadania! Zabieram się za porządki.

Zaczynam od utworzenia listy potrzebnych ubrań. Lista ta będzie mi później służyć przy planowaniu zakupów.

Ja podzieliłam sobie odzież na : ubrania do pracy i na co dzień (czyli w domu, na zakupy), ubrania sportowe, ubrania wizytowe, jesienno-zimowe i wiosenno-letnie. Wypisałam jakie i ile ubrań jest mi potrzebnych oraz które mam. I i tak wyszło całkiem sporo.

Oczywiście każdy powinien stworzyć swoją listę według własnego stylu życia i uznania. Już choćby kwestia sposobu ubierania się w zależności od rodzaju pracy, różnicuje te potrzeby.

Ja układałam tak listę, aby przynajmniej kilka ubrań było w kolorach bazowych / neutralnych (np. czarne, szare, beżowe), by łatwo można je zestawić z inną częścią garderoby (czarne spodnie, spódnice i sukienki, biała i czarna bluzka). Na liście zaznaczam, że ta część garderoby ma być np. w odcieniu czarnym, a inna może być w dowolnych kolorach. Dzięki temu przy mniejszej ilości rzeczy, mam więcej wariantów stroju.

Minimalizm w szafie

Lista gotowa, tak więc przygotowuję 3 kartony: pierwszy na rzeczy do oddania lub sprzedaży , drugi na rzeczy gorszej jakości – do wyrzucenia, trzeci – do przechowania w piwnicy (tutaj wrzucam ubrania, co do których nie mogę się zdecydować, nie pasują do niczego, ale żal mi się ich pozbyć, takie małe pozostałości chomikowania  🙂 ).

Teraz wszystkie ubrania z szafy lądują na podłodze i zaczyna się mozolne przeglądanie tej wielkiej góry i konfrontowanie z tym co na liście. Dla ułatwienia poprzyklejałam do półek etykiety: „spodnie zimowe 5 szt”, „spodnie letnie 5 szt”, „swetry grube 6 szt”, „swetry cienkie 4 szt” itd.

Tak pooklejana szafa bardziej przypomina magazyn, ale nie dbam o to i to samo zrobiłam z wieszakami. Dopóki nie wyrobię nawyków, tak zostanie.

Na bieliznę, czapki, szaliki przydały się pudełka i przegródki do szuflad.

Ja wybrałam taką metodę, ale myślę że dobrym pomysłem jest też wieszanie ubrań kompletami.

Przy podejmowaniu decyzji co zostawić a co wyrzucić, dobrze jest stanąć przed dużym lustrem, tak żeby było widać całą sylwetkę i przymierzyć kilka strojów – najlepiej w świetle dziennym, tak żeby zorientować się jakie kroje i kolory najlepiej pasują. Może nawet warto przejrzeć swoje zdjęcia, na nich też dobrze widać w czym wyglądamy korzystniej.

Skończone. W szafie zrobiło się, delikatnie mówiąc, przewiewnie. Na podłodze stoją tylko pękate, wypełnione po brzegi kartony.

E.R.

UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:

» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.